Goczałkowice, podobnie jak inne miejscowości Powiatu Pszczyńskiego gościły pielgrzymów, którzy przybyli spoza granic naszego kraju na obchody Światowych Dni Młodzieży. Pierwszą grupę, wiernych z Kanady przywitaliśmy 18 lipca. 25 młodych osób przyjechało do Polski pod opieką księdza Krzysztofa Szczepanik, kapłana od ponad 20 lat związanego z Goczałkowicami, na co dzień pełniącego posługę w jednej z parafii w Toronto.
O młodzieży, która towarzyszy księdzu, jego drodze do podjęcia pracy w Kanadzie i znaczeniu ŚDM rozmawiała Ewelina Sowa-Mrzyk.
- Wróćmy do źródeł. Gdzie wszystko się zaczęło. Księdza dzieciństwo, późniejsze życie, powołanie do kapłaństwa?
Moim miastem rodzinnym jest Zielona Góra, tam się urodziłem i wychowałem. Seminarium duchowne rozpocząłem w Gościkowie-Paradyżu. W 1993 roku wyjechałem do Kanady, gdzie podjąłem dalsze studia na uniwersytecie św. Pawła w Ottawie. Wyświęcony zostałem dokładnie 20 lat temu w prowincji Saskatchewan, wchodzącej w skład diecezji Prince Albert. W 2003 roku przeprowadziłem się do Ontario, a dokładniej do diecezji św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Obecnie jestem proboszczem w jednej z większych parafii, wchodzących w skład powyższej diecezji, pod wezwaniem Matki Boskiej Różańcowej. - Światowe Dni Młodzieży odbywają się po raz 12, drugi raz w Polsce. Co księdza zdaniem zaważyło, aby po raz kolejny powierzyć nam przygotowanie tak ważnego wydarzenia?
Sam jestem pod wrażeniem. Sadzę, że na podjęcie tej decyzji złożyło się kilka czynników, m.in.: obchodzona w tym roku 25 rocznica Światowych Dni Młodzieży w Częstochowie, osoba Jana Pawła II – świętego i wielkiego Polaka, osoba papieża Franciszka, który ma ogromny wpływ na kościół z nieco innej perspektywy. Jego pontyfikat, podobnie jak Jana Pawła szczególne znaczenie kładzie na młodych. Ponadto, Polska to kraj, który obchodzi jubileusz 1050 – lecia przyjęcia chrześcijaństwa, chrześcijaństwa, które nadal odgrywa wielką rolę w życiu Polaków. - A dlaczego Kraków?
Kraków, to oczywiście miasto papieskie, a kardynałem diecezji krakowskiej jest ksiądz Stanisław Dziwisz, jak wiadomo najbliższy współpracownik zamarłego Ojca Świętego. Ponadto Kraków i jego okolice, to miejsce w którym wychowywał się, uczył i był wyświęcony Karol Wojtyła. - Co, księdza zdaniem motywuje młodych kanadyjczyków do udziału w Światowych Dniach Młodzieży? Musieli udać się w długą podróż, przyjechać na inny kontynent. Jednym słowem musieli wykazać się dużą odwagą i determinacją.
Szczerze powiedziawszy, myślałem, że uda nam się zebrać większą grupę (na początku był bardzo wielu entuzjastów). Wracają jednak do tematu. W 2002 roku Światowe Dni Młodzieży były organizowane u nas w Toronto. Pokazały one, że kościół w Kandzie jest zróżnicowany, wielokulturowy i dużo młodzieży ciągle chce być blisko niego. Nadal, bardzo ważna dla nowego pokolenia jest relacja z Panem Bogiem, Jezusem. Część pielgrzymów, która przyjechała na tegoroczne uroczystości, z mojej diecezji była także na ŚDM w Rio, w Hiszpanii, Madrycie oraz w Niemczech, więc ich obecność w Polsce nie jest zwykłym przypadkiem. Przyjazd do naszego kraju oraz okazja do zobaczenia wielu wspaniałych miejsc, stanowi dla nich niezwykle ciekawą pod względem kulturowym alternatywę, która uzupełnia ich przygodę duchową. Poza tym, wspólnota globalna, kościół powszechny o którym mówimy, ma coś w sobie, że młodzi ludzie chcą się spotykać i świętować to, co dla nich ważne, czyli wiarę w Chrystusa. - Z księdza wypowiedzi wywnioskowałam, że młodzi pielgrzymi przebywający w Goczałkowicach wywodzą się z księdza diecezji, parafii?
Cała grupa, to młodzież z diecezji w której pracuję. Bezpośrednio, z mojej parafii jest jedna rodzina – rodzice z córką i synem. Z byłej parafii, w której pracowałem jest dwanaście osób. Pozostała część, pochodzi z różnych parafii diecezji św. Katarzyny. Dodatkowo, przygarnęliśmy jednego pielgrzyma z Nowej Funlandii. - Jak wygląda organizacja wyjazdów na miejscu, w Kanadzie? Czy każdy z uczestników, musi spełnić określone kryteria?
Są ogólne kwalifikacje, narzucone przez komitet organizacyjny Światowych Dni Młodzieży. W momencie, kiedy przechodzi się na niższy, diecezjalny poziom to najważniejsza kwestia związana jest z wiekiem. Nie chcemy brać dzieci. Zależy nam, aby uczestnikami wyjazdu byli studenci, ewentualnie młodzież, która ukończyła 16 lat. W tym roku, tak się złożyło, że zgłosiła się rodzina (o której wspominano). Córka ma lat 15, syn 11, jednak pozostają pod opieką rodziców, więc nie mamy się czym martwić. - Zakładam, że nie są to pierwsze ŚDM w których ksiądz uczestniczy? Czy wcześniej angażował się ksiądz w pielgrzymki młodych?
Powiem szczerze, że nie byłem w Częstochowie, dlatego, że niestety nie miałem takiej możliwości, ale udało mi się przyjechać do Toronto. Mieszkałem wówczas w Kanadzie od 9 lat i powiedziałem sobie „chcę pojechać”. Żeby dotrzeć na miejsce, przejechałem 3 tyś. km. W momencie, kiedy dowiedzieliśmy się, że dni będą zorganizowane ponownie w Polsce, w związku z moim pochodzeniem, Biskup, który jest moim zwierzchnikiem poprosił, abym zaangażował się w organizację wyjazdu. - Jak zatem maluje się Polska w oczach naszych przyjezdnych gości, pochodzących z zupełnie odmiennego środowiska? W jakich kategoriach odbierają nasz kraj?
Pięknie. Słyszę same „ochy i achy”. Moja grupa przyleciała do Pragi. Stamtąd odebrałem ich osobiście. Po przekroczeniu granicy polsko-czeskiej (której tak naprawdę nie dostrzegli, musiałem im powiedzieć, że jesteśmy już w Polsce) docierają do moich uszy same superlatywy. Wszystko jest dla nich cudowne, szczególnie ludzie, ciepłe przyjęcie, jakiego doświadczyli po przyjeździe, otwartość. Jest to niezwykłe doświadczenie dla tych młodych ludzi, którzy w wielu przypadkach po raz pierwszy, bez rodziców opuścili Kanadę i przyjechali do Europy. Jest to także duże wydarzenie dla ich rodziców, którzy nam zaufali i powierzyli pod opiekę swoje dzieci. Znam Goczałkowice, często je odwiedzam, wiem jakie są piękne, dlatego bardzo zależało mi, aby je im pokazać. - Co np. wzbudziło wśród nich największy entuzjazm, zaskoczenie?
Jeśli chodzi o negatywny, to nic. Pozytywny, to to, że mamy bardzo wiele do zaoferowania, jeżeli chodzi o kulturę, wiarę, wystroje, zwłaszcza kościołów i miejsc, które ubogacają duchowo. - Światowe Dni Młodzieży to wielkie wydarzenie dla całego, katolickiego świata. Co oznaczają one dla polskiego kościoła, dla jego obecnej, społecznej kondycji?
Jest to bardzo istotne pytanie. Ja przyglądam się temu wszystkiemu troszeczkę z boku, ponieważ nie mieszkam w Polsce i dochodzą do mnie różnorodne informacje.
Uważam jednak, że Światowe Dni Młodzieży będą miały ogromne znaczenie, zwłaszcza dla osób do których są bezpośrednio skierowane, bo to oni są najważniejsi. Od lat powtarzam, że babcia i dziadek zawsze będą uczestniczyć w życiu kościoła. Nam chodzi o przyciągnięcie ludzi młodych, w których trzeba obudzić pożądanie wiary i świadomość tego, co w życiu ważne.
Wydaje mi się, że przybycie tych wszystkich osób, z różnych części świata, pokazanie im, że w pielgrzymowaniu jest coś więcej, że sfera duchowa potrafi być istotniejsza od samochodów, domów, uświadomienie im, że materialna strona świata jest ważna, ale nie najważniejsza, to jest nasz cel.