Impreza radości czyli EURO 2012 Pani Dyrektor
Niewiele osób w Polsce wie, że Łukasz Piszczek - czołowy piłkarz Bundesligi i reprezentant drużyny narodowej pochodzi z Goczałkowic. Tutaj spędził dzieciństwo, tutaj biegał za piłką pilnie trenując pod okiem taty i instruktorów z LKS-u.
I stąd po ukończeniu Szkoły Podstawowej Nr 1 wyjechał w świat, by przeżywać swoją wielką, życiową przygodę, której na imię „piłka nożna”. Łukasz ma w Goczałkowicach nie tylko rodziców, rodzinę, kolegów, przyjaciół, znajomych. Ma też wierne grono kibiców, którzy bacznie obserwują rozwój Jego kariery cieszą się z jego sukcesów sportowych.. Wśród nich jest Pani Beata Migacz, niegdyś wychowawczyni Łukasza w grupie przedszkolaków młodszych w Publicznym Przedszkolu nr 2, a obecnie Dyrektor tej placówki. Pani Beta jest wielką miłośniczka piłki nożnej, także tej w wykonaniu dziewcząt. Od lat kibicuje polskim piłkarzom, i przed telewizorem, i wtedy gdy to jest możliwe- z trybun stadionów. Odległości i trudy podróży nie stanowią dla Niej przeszkody. Nie inaczej było w pierwszej fazie Mistrzostw. Poniżej publikujemy relację Pani Beaty Migacz i dziękujemy za przesłane zdjęcia.
Maria Ożarowska
"EURO 2012 – impreza radości i niepowtarzalnych wrażeń!
Kiedy w kwietniu 2007 roku prezydent UEFA Michel Platini uśmiechnął się i wyciągnął z koperty kartkę z napisem "Poland and Ukraine" wszyscy fani piłki nożnej w naszym kraju eksplodowali radością. Była to historyczna decyzja, Najpiękniejsza chwila w naszym futbolu od MŚ w 1974 i 1982 roku. Od tamtego wydarzenia minęło 5 lat. I oto 8 czerwca na Stadionie Narodowym w Warszawie rozpoczęło się największe święto piłki nożnej w Europie. Każdy marzył aby tam być, zaśpiewać z dziesiątkami tysięcy kibiców Mazurka Dąbrowskiego i zostać na 90 minut dwunastym zawodnikiem naszej drużyny. A poza tym wypadało, aby na trybunach zasiedli zagorzali fani Łukasza Piszczka z jego miejscowości. I się udało.
Podążając na stadion spotkać można było radosnych, uśmiechniętych, bawiących się ludzi. Wszyscy razem: Grecy, Polacy, Rosjanie, Czesi, bez antagonizmów narodowych. Tańce, wspólna zabawa, ale przede wszystkim śpiewy: „Polska – Biało- Czerwoni”. Wolontariusze i służby bez żadnych problemów wskazywali właściwe wejścia i sektory. Bez ścisku i przepychanek można było dotrzeć do swojego miejsca. Wszystko bardzo sprawnie i szybko. No a na stadionie – hmmm… czy to się da opisać słowami? Oczywiście wszystkich niosła wiara, że będzie dobrze, że nie będziemy się wstydzić gry naszych piłkarzy. I tak było. I w meczu otwarcia, pojedynku z Rosją czy Czechami. Byliśmy tym 12 zawodnikiem. Nikt nie szczędził gardła, aby dopingować naszych piłkarzy, naszą drużynę nosząca z dumą orzełka na piersi.
Siedzący obok kibice uśmiechali się życzliwie, kiedy krzyczeliśmy: „Dobrze Łukasz!, Brawo Łukasz!” W przerwie pytali: dlaczego kibicujemy tak Piszczkowi. A wtedy z dumą mogliśmy powiedzieć, że to nasz chłopak, z takiej małej miejscowości jak Goczałkowice – Zdrój, że wciąż ma ten sam szczery uśmiech na twarzy jak wtedy, kiedy chodził do przedszkola, że podziwiamy go za talent i za to, co już osiągnął. A, że gra jak najlepsi piłkarze stadionów, to już chyba wszyscy wiedzieli i widzieli.
Nikt chyba nie spodziewał się, że tak dobrze się uda, że może nie mamy dokończonych autostrad, ale turniej, przynajmniej w ocenie tego, co zobaczyłam, jest świetnie przygotowany. Może wreszcie uwierzymy w siebie, może dotrze doi nas przekonanie, że możemy chodzić z podniesionymi głowami, że jesteśmy gościnni, życzliwi, świetnie zorganizowani i zdyscyplinowani. Ale umiemy też się bawić i cieszyć z tego piłkarskiego święta."
Beata Migacz
Czerwiec 2012 - mecz Polska - Grecja
Czerwiec 2011 - Łukasz Piszczek wśród uczniów SP1 w Goczałkowicach-Zdroju
Zdjęcia archiwalne - Łukasz Piszczek w Przedszkolu nr. 2